Omówiliśmy już wiele filmów z Rogerem Moore’em jako Jamesem Bondem, ale dziś cofamy się do samego początku – do roku 1973 i premiery Żyj i pozwól umrzeć. Zastąpić Seana Connery’ego to nie lada wyzwanie i chociaż Żyj i pozwól umrzeć nie znajduje się w mojej czołowej piątce filmów o Bondzie, to nadal bardzo przyjemna produkcja i niezłe wprowadzenie nowego Jamesa Bonda.
Jak pobrać Żyj i pozwól umrzeć
Live and Let Die miało premierę 27 czerwca 1973 roku. Film można pobrać lub obejrzeć na platformie cyfrowej. Kliknij przycisk „Pobierz” na końcu recenzji i wybierz swoją opcję. Sprawdź też inne filmy o Bondzie z Rogerem Moore’em: Zabójczy widok (1985).
Recenzja filmu
Zanim przejdę do samego filmu, muszę wspomnieć o ścieżce dźwiękowej – tytułowy utwór zespołu Wings jest po prostu świetny. Choć wersja Guns N’ Roses to moim zdaniem jedna z najlepszych coverów w historii. Paul McCartney jest niesamowity, ale dla mnie Axl Rose to prawdziwy bóg rocka! Tak czy inaczej, nawet jeśli film nie jest jednym z moich ulubionych, to piosenka – jak najbardziej.
Nietypowe podejście do Jamesa Bonda
To bardzo specyficzny film o Bondzie, bardzo różny od filmów z Connerym, a nawet od pozostałych filmów z Rogerem Moore’em. Ma bardziej „miejskie” brzmienie, a dziś często czyta się, że film powstał jako próba wykorzystania popularności nurtu blaxploitation. Jasne, przez to film w pewnych aspektach zestarzał się kiepsko, ale z drugiej strony – jest o czym rozmawiać.
Fabuła – Bond kontra dr Kananga
Doktor Kananga to dyktator małego karaibskiego państwa, którego Bond obserwuje. Gdy trzech agentów MI6 ginie w podejrzanych okolicznościach w Nowym Jorku, 007 rusza tam, by zbadać sprawę. Bond w Nowym Jorku to trochę dziwny pomysł, ale sceny w Harlemie wypadają nieźle.
Okazuje się, że działa tam potężny diler narkotykowy o pseudonimie Mr. Big. Jego plan to zalanie miasta darmową heroiną, by uzależnić ludzi i wyeliminować konkurencję. Spoiler: Mr. Big to tak naprawdę… Kananga! Ujawnienie tej tożsamości to dobra scena – choć przyznam, że od początku czuć, że Kananga ma z tym coś wspólnego.
Złoczyńcy i ich metody
Kananga zmusza swoich ludzi do pracy na plantacjach maku, a kontrolę utrzymuje poprzez strach – przy pomocy kapłana voodoo. Muszę przyznać, że cały ten motyw z kapłanem voodoo i dziewiczą wróżbitką tarotową, której Bond „odbiera” moce poprzez uwiedzenie, mnie bawi. Choć jednocześnie rozumiem, że dla niektórych fanów Bonda z ery Connery’ego było to za dużo.
Akcja, kaskaderka i klasyczne momenty Bonda
Żyj i pozwól umrzeć oferuje kilka świetnych scen akcji – pościg motorówkami to moja ulubiona. Jest też sporo dziwacznych momentów, co nie było rzadkością w filmach z Rogerem Moore’em. Scena, w której Bond skacze po grzbietach krokodyli, jest absurdalna, ale zawsze mnie rozśmiesza – mimo że był to naprawdę niebezpieczny wyczyn. Finał z Samedi też jest zabawny.
Ostateczne wrażenia – zabawny i oryginalny Bond
To po prostu zabawny film o Bondzie – film, który dzięki swojej scenerii i tonowi ma swój własny styl. Może nie jest moim ulubionym, ale i tak uważam, że to świetna rozrywka. Powiem tak – jeśli mam oglądać wszystkie filmy z Rogerem Moore’em jako Bondem, tego na pewno bym nie pominął.
© 1973 Metro-Goldwyn-Mayer Studios Inc. All Rights Reserved.